Wszystko nale?y do mi?o?ci - list apostolski z okazji 400. rocznicy ?mierci ?w. Franciszka Salezego
?Wszystko nale?y do mi?o?ci¡±[1]. W tych s?owach mo?emy zebra? duchowe dziedzictwo pozostawione przez ?w. Franciszka Salezego, który zmar? cztery wieki temu, 28 grudnia 1622 r. w Lyonie. Mia? niewiele ponad pi??dziesi?t lat, a od dwudziestu by? biskupem i ?wygnanym¡± ksi?ciem Genewy. Przyby? do Lyonu po zako¨½czeniu swej ostatniej misji dyplomatycznej. Ksi??? Sabaudzki poprosi? go, aby towarzyszy? kardyna?owi Maurycemu Sabaudzkiemu w podró?y do Awinionu. Razem mieli z?o?y? ho?d m?odemu królowi Ludwikowi XIII, który wraca? do Pary?a dolin? Rodanu po zwyci?skiej kampanii wojennej na po?udniu Francji. Utrudzony i w z?ym stanie zdrowia Franciszek, wyruszy? w podró? zmotywowany wy??cznie duchem s?u?by. ?Gdyby odbycie tej podró?y nie by?o zbyt po?yteczne dla ?wiadczonej im s?u?by, mia?bym z pewno?ci? wiele dobrych i solidnych powodów, by si? z niej zwolni?; lecz je?li jest to kwestia s?u?enia im, ?ywy lub martwy, nie b?d? si? wycofywa?, lecz pójd? lub dam si? ponie??¡±[2]. Taki by? jego temperament. Kiedy w ko¨½cu dotar? do Lyonu, zamieszka? przy klasztorze sióstr wizytek, w domu ogrodnika, aby nie sprawia? zbyt wielu k?opotów, a jednocze?nie by móc si? spotyka? z ka?dym, z kim zechce.
Ju? od d?u?szego czasu nie robi?a na nim wra?enia ?marna wielko?? dworu¡±[3], a swoje ostatnie dni sp?dzi? wype?niaj?c pos?ug? pastersk? w nast?puj?cych jedno po drugim spotkaniach: spowiedziach, rozmowach, konferencjach, kazaniach i ostatnich ¨C nieodzownych ¨C listach przyja?ni duchowej. Z czasem, coraz ja?niejsza stawa?a si? dla niego g??boka motywacja tego przepe?nionego Bogiem stylu ?ycia, któr? prosto i precyzyjnie sformu?owa? w swoim s?ynnym ?Traktacie o mi?o?ci Bo?ej¡±: ?Skoro tyko cz?owiek nieco wnikliwiej zaduma si? nad Bóstwem, dozna pewnego serdecznego wzruszenia, ?wiadcz?cego o tym, ?e Bóg jest Bogiem ludzkiego serca¡±[4]. Stanowi to syntez? jego my?li. Do?wiadczenie Boga jest oczywisto?ci? ludzkiego serca, takim jakim je rozumie Franciszek Salezy. Nie jest to konstrukcja my?lowa, lecz raczej rozpoznanie pe?ne zdumienia i wdzi?czno?ci, b?d?ce nast?pstwem objawienia si? Boga. To w?a?nie w sercu i poprzez serce dokonuje si? ten subtelny i intensywny proces zjednoczenia w ?asce, dzi?ki której cz?owiek rozpoznaje Boga, a zarazem siebie samego, swoje pochodzenie i g??bi?, swoje spe?nienie w powo?aniu do mi?o?ci. Odkrywa, ?e wiara nie jest ?lepym ruchem, lecz przede wszystkim postaw? serca. Poprzez ni? cz?owiek powierza si? prawdzie, która jawi si? jego sumieniu jako ?s?odkie wzruszenie¡±, zdolne wzbudzi? odpowiedni? i niezb?dn? ?yczliwo?? wobec ka?dej rzeczywisto?ci stworzonej, jak lubi? mawia?.
W tym ?wietle rozumiemy, ?e dla ?w. Franciszka Salezego nie by?o lepszego miejsca, by znale?? Boga i by pomaga? w Jego poszukiwaniu, ni? serce ka?dej kobiety i ka?dego m??czyzny jego czasów. Nauczy? si? tego, obserwuj?c z baczn? uwag? samego siebie i badaj?c ludzkie serce od najm?odszych lat.
Maj?c g??bokie do?wiadczenie codzienno?ci wype?nionej Bogiem, podczas ostatniego spotkania w tamtych dniach w Lyonie, pozostawi? swoim siostrom wizytkom wyra?enie, poprzez które pragn?? zosta? zapami?tanym przez nie na zawsze: ?Wszystko ju? wam powiedzia?em w tych dwóch s?owach, mówi?c, aby niczego nie odmawia?, niczego nie pragn??; nie mam nic innego do powiedzenia¡±[5]. Nie by? to jednak wyraz czystego woluntaryzmu, ?woli bez pokory¡±[6], tej subtelnej pokusy na drodze do ?wi?to?ci, która myli j? z usprawiedliwianiem siebie o w?asnych si?ach, z uwielbieniem ludzkiej woli i w?asnych mo?liwo?ci, uwielbieniem ?przek?adaj?cym si? na egocentryczne i elitarystyczne samozadowolenie, pozbawione prawdziwej mi?o?ci¡±[7]. Tym bardziej nie by? to te? czysty kwietyzm, owo bierne i pozbawione uczu? oddanie si? doktrynie bez cia?a i bez historii[8]. Zrodzi? si? on raczej z kontemplacji ?ycia Syna Wcielonego. By?o to 26 grudnia, kiedy ?wi?ty przemówi? do sióstr w sercu tajemnicy Bo?ego Narodzenia: ?Czy widzicie Dzieci?tko Jezus w ??óbku? Przyjmuje wszystkie utrapienia pogody, zimno i wszystko, na co Ojciec zezwala, by sta?o si? Jego udzia?em. Nie odrzuca? drobnych pieszczot Matki, które mu dawa?a i nie napisano, aby kiedykolwiek sam wyci?ga? swoje r?ce ku piersi swej Matki, ale pozostawia wszystko jej opiece i przezorno?ci. Podobnie i my nie powinni?my niczego pragn?? ani niczego nie odmawia?, przyjmuj?c wszystko to, co Bóg nam ze?le, ch?ód i niedogodno?ci pogody¡±[9]. Wzrusza jego uwaga, uznaj?ca za nieodzown?, trosk? o to, co ludzkie. W szkole Wcielenia nauczy? si? zatem odczytywa? histori? i wkracza? w ni? z ufno?ci?.
Kryterium mi?o?ci
Poprzez do?wiadczenie uzna? pragnienie za ?ród?o prawdziwego ?ycia duchowego, a jednocze?nie za miejsce jego fa?szowania. Z tego powodu, czerpi?c obficie z wcze?niejszej tradycji duchowej, zrozumia?, jak wa?ne jest ci?g?e wystawianie pragnie¨½ na prób? poprzez nieustanne ?wiczenie si? w rozeznawaniu. Rozstrzygaj?ce kryterium swojej oceny odnalaz? w mi?o?ci. Podczas ostatniej wizyty w Lyonie, w ?wi?to ?w. Szczepana, na dwa dni przed ?mierci?, powiedzia?: ?To mi?o?? jest tym, co czyni doskona?ymi nasze czyny. I powiem wam znacznie wi?cej. Oto osoba, która znosi m?cze¨½stwo dla Boga z jedn? uncj? mi?o?ci, zas?uguje na wiele, bo nie mo?na by?o ofiarowa? wi?cej, ni? w?asne ?ycie; ale inna osoba, która cierpia?aby tylko zadrapanie z dwiema uncjami mi?o?ci, b?dzie mia?a o wiele wi?ksze zas?ugi, bowiem to mi?osierdzie i mi?o?? nadaj? warto?? wszystkiemu¡±[10].
Z zadziwiaj?c? precyzj? mówi? dalej, ukazuj?c trudn? relacj? mi?dzy kontemplacj? a dzia?aniem: ?Wiecie lub powinni?cie wiedzie?, ?e kontemplacja sama w sobie jest lepsza od dzia?ania i ?ycia czynnego; ale je?li w ?yciu czynnym zjednoczenie [z Bogiem] jest wi?ksze, to jest ono lepsze. Je?li siostra, która jest w kuchni i trzyma patelni? na ogniu, ma wi?cej mi?o?ci i mi?osierdzia ni? inna, to ogie¨½ materialny nie b?dzie jej przeszkadza?, ale przeciwnie, pomo?e jej by? bardziej mi?? Bogu. Cz?sto zdarza si?, ?e cz?owiek jest zjednoczony z Bogiem zarówno w dzia?aniu, jak i w samotno?ci; ale w ko¨½cu zawsze powracam do kwestii: gdzie jest wi?cej mi?o?ci¡±[11]. Oto prawdziwe pytanie, które przezwyci??a swym dynamizmem wszelki bezu?yteczny rygoryzm i zamykanie si? w sobie: w ka?dej chwili, w ka?dej decyzji, w ka?dej okoliczno?ci ?ycia nale?y zadawa? sobie pytanie o to, gdzie znajduje si? najwi?ksza mi?o??. Nie przypadkiem ?w. Franciszek Salezy zosta? nazwany przez ?w. Jana Paw?a II ?doktorem Bo?ej mi?o?ci¡±[12], nie tylko dlatego, ?e napisa? na ten temat obszerny Traktat, ale przede wszystkim dlatego, ?e by? ?wiadkiem tej mi?o?ci. Z drugiej strony, jego pism nie mo?na traktowa? jako teorii tworzonej przy biurku, z dala od niepokojów zwyk?ego cz?owieka. Jego nauczanie istotnie zrodzi?o si? z uwa?nego ws?uchiwania si? w do?wiadczenie. Nie uczyni? nic wi?cej, jak tylko przekszta?ci? w doktryn? to, czym sam ?y? i co czyta? z wnikliwo?ci?, o?wiecon? przez Ducha ?wi?tego, w swoim wyj?tkowym i nowatorskim dzia?aniu duszpasterskim. Syntez? tego sposobu post?powania mo?na znale?? w Przedmowie do tego? Traktatu o mi?o?ci Bo?ej: ?W Ko?ciele ?wi?tym wszystko nale?y do mi?o?ci, ?yje w mi?o?ci, czyni si? dla mi?o?ci i pochodzi z mi?o?ci¡±[13].
Lata formacji pocz?tkowej: przygoda poznawania siebie w Bogu
Franciszek urodzi? si? 21 sierpnia 1567 r. w zamku Sales, niedaleko Thorens, jako syn François de Nouvelles, pana na Boisy, i Françoise de Sionnaz. ??y? na prze?omie dwóch wieków, XVI i XVII, tote? przyswoi? sobie to, co najlepsze w naukach i zdobycze kulturalne ko¨½cz?cego si? stulecia, godz?c z dziedzictwem humanizmu, charakterystyczne dla pr?dów mistycznych p?d ku absolutowi¡±[14].
Po pocz?tkowej formacji kulturalnej, najpierw w kolegium w La Roche-sur-Foron, a nast?pnie w Annecy, przyby? do Pary?a, do niedawno za?o?onego kolegium jezuickiego Clermont. W zniszczonej wojnami religijnymi stolicy Królestwa Francji, prze?y? w krótkim czasie, nast?puj?ce po sobie, dwa kryzysy wewn?trzne, które na zawsze naznaczy?y jego ?ycie. Owa ?arliwa modlitwa w ko?ciele ?w. Szczepana-des-Gres, przed obliczem paryskiej Czarnej Madonny zapali w jego sercu ¨C po?ród ciemno?ci ¨C p?omie¨½, który pozostanie w nim ?ywy na zawsze, jako klucz do zrozumienia w?asnych i cudzych do?wiadcze¨½. ?Cokolwiek by si? dzia?o, o Panie, który trzymasz wszystko w swoich r?kach i którego drogami s? sprawiedliwo?? i prawda [...] b?d? Ci? kocha?, o Panie [...], b?d? Ci? kocha? tutaj, o mój Bo?e, i zawsze b?d? pok?ada? nadziej? w Twoim mi?osierdziu, i zawsze b?d? g?osi? Twoj? chwa?? [¡] Panie Jezu, Ty zawsze b?dziesz moj? nadziej? i moim zbawieniem w ziemi ?yj?cych¡±[15].
To w?a?nie zapisa? w swoim notatniku, odnajduj?c spokój. I to do?wiadczenie, z jego niepokojami i pytaniami, zawsze b?dzie dla niego o?wiecaj?ce i otworzy przed nim jedyny w swoim rodzaju sposób dotarcia do tajemnicy relacji Boga z cz?owiekiem. Pomo?e mu ws?uchiwa? si? w ?ycie innych i rozpoznawa?, z misternym rozeznaniem, wewn?trzn? postaw?, która ??czy my?l z odczuwaniem, rozum z uczuciem, i która nazywa po imieniu ?Boga ludzkiego serca¡±. W ten sposób Franciszek nie uleg? niebezpiecze¨½stwu przypisania warto?ci teoretycznej w?asnemu osobistemu do?wiadczeniu, absolutyzuj?c je, lecz nauczy? si? czego? niezwyk?ego, b?d?cego owocem ?aski: odczytywania w Bogu zarówno w?asnych prze?y? jak i innych osób.
Cho? mimo, ?e nie aspirowa? do utworzenia w?asnego prawdziwego systemu teologicznego, to jego refleksja nad ?yciem duchowym odznacza?a si? wybitn? godno?ci? teologiczn?. Ukazuj? si? w nim istotne cechy dla uprawiania teologii, w odniesieniu do której nigdy nie mo?na zapomina? o dwóch konstytutywnych wymiarach. Pierwszym jest w?a?nie ?ycie duchowe, bo tylko w pokornej i wytrwa?ej modlitwie, w otwarciu na Ducha ?wi?tego mo?na stara? si? poj?? i wyrazi? S?owo Bo?e. Teologami stajemy si? w tyglu modlitwy. Drugim wymiarem jest ?ycie eklezjalne: czucie w Ko?ciele i z Ko?cio?em. Równie? teologia odczu?a skutki kultury indywidualistycznej, lecz teolog chrze?cija¨½ski wypracowuje swoj? my?l b?d?c zanurzonym we wspólnocie, ?ami?c w niej chleb S?owa[16]. Refleksja Franciszka, pozostaj?ca na marginesie sporów akademickich ówczesnej epoki, a zarazem odnosz?ca si? do nich z szacunkiem, wynika w?a?nie z tych dwóch cech konstytutywnych.
Odkrycie nowego ?wiata
Po uko¨½czeniu studiów humanistycznych podj?? studia prawnicze na Uniwersytecie w Padwie. Powróciwszy do Annecy, pomimo sprzeciwu ojcowskiego, podj?? decyzj? co do kierunku swojego ?ycia. ?wi?cenia kap?a¨½skie przyj?? 18 grudnia 1593 r., a na pocz?tku wrze?nia kolejnego roku, na zaproszenie biskupa de Granier, zosta? powo?any do trudnej misji w Chablais, na terytorium wyznania kalwi¨½skiego, nale??cym do diecezji Annecy, które w labiryncie wojen i traktatów pokojowych ponownie przesz?o pod kontrol? Ksi?stwa Sabaudii. By?y to lata intensywne i dramatyczne. Tu wówczas odkry?, obok pewnej rygorystycznej bezkompromisowo?ci, która w przysz?o?ci sk?oni go do przemy?le¨½, swoje talenty mediatora i cz?owieka dialogu. Da? si? te? pozna? jako wynalazca oryginalnych i ?mia?ych praktyk duszpasterskich, takich jak s?ynne ?lataj?ce kartki¡±, wieszane wsz?dzie, a nawet wsuwane pod drzwi domów.
W 1602 r. powróci? do Pary?a, aby ¨C w imieniu samego bp. De Graniera i zgodnie z dok?adnymi instrukcjami Stolicy Apostolskiej ¨C przeprowadzi? delikatn? misj? dyplomatyczn?, w zwi?zku z kolejn? zmian? sytuacji polityczno-religijnej na terytorium diecezji genewskiej. Mimo dobrych zamiarów króla Francji, misja ta zako¨½czy?a si? niepowodzeniem. Sam Franciszek pisa? do papie?a Klemensa VIII: ?Po dziewi?ciu miesi?cach zmuszony by?em wycofa? si?, niczego niemal nie zako¨½czywszy¡±[17]. Misja ta sta?a si? jednak dla niego i dla Ko?cio?a nieoczekiwanym bogactwem pod wzgl?dem ludzkim, kulturowym i religijnym. W czasie wolnym od negocjacji dyplomatycznych, Franciszek g?osi? kazania w obecno?ci króla i dworu francuskiego, nawi?zywa? wa?ne kontakty, a przede wszystkim ca?kowicie zanurzy? si? w cudownej duchowej i kulturowej wio?nie nowoczesnej stolicy Królestwa.
Tam wszystko uleg?o zmianie i nadal si? zmienia?o. On sam da? si? poruszy? zajmuj?c si? wielkimi problemami, jakie pojawia?y si? w ?wiecie oraz nowymi sposobami ich postrzegania, a tak?e zadziwiaj?cym zapotrzebowaniem na duchowo??, która wy?oni?a si?, a tak?e bezprecedensowymi pytaniami, jakie ona stawia?a. Krótko mówi?c, zda? sobie spraw? z prawdziwego ?przemijania epoki¡±, na które trzeba by?o odpowiedzie? za pomoc? j?zyków starych jak i nowych. Z pewno?ci? nie po raz pierwszy spotka? ?arliwych chrze?cijan, ale chodzi?o o co? innego. Nie by? to Pary? spustoszony przez wojny religijne, jaki widzia? w latach swej formacji, ani te? nie by?y to zawzi?te walki na terenach Chablais. By?o to co? nieoczekiwanego: t?um ??wi?tych, prawdziwych ?wi?tych, licznych i wsz?dzie¡±[18]. Byli tam ludzie kultury, profesorowie Sorbony, przedstawiciele instytucji, ksi???ta i ksi??niczki oraz s?u?ba, zakonnicy i zakonnice. ?wiat na ró?ne sposoby spragniony Boga.
Spotkanie tych osób i poznawanie ich pyta¨½ by?o jednym z najwa?niejszych opatrzno?ciowych wydarze¨½ w jego ?yciu. Dni pozornie bezu?yteczne i nieudane zamienia?y si? w ten sposób w niezrównan? szko?? odczytywania nastrojów epoki, bez schlebiania im. Zr?czny i niestrudzony polemista, przeistacza? si?, dzi?ki ?asce, w doskona?ego interpretatora czasów i nadzwyczajnego kierownika dusz. Jego dzia?alno?? duszpasterska, wielkie dzie?a (Wprowadzenie do ?ycia pobo?nego i Traktat o mi?o?ci Bo?ej), tysi?ce listów przyja?ni duchowej, które z nich wyp?ywa?y, wysy?ane wewn?trz klasztornych murów i poza nimi, do zakonników i zakonnic, do dworzan, a tak?e do zwyk?ych ludzi, spotkanie z Joann? de Chantal i za?o?enie Wizytek w 1610 r., by?yby niezrozumia?e bez owego prze?omu wewn?trznego. Ewangelia i kultura osi?gn??y wówczas owocn? syntez?, z której wy?oni?a si? intuicja prawdziwej i rzeczywistej metody post?powania, która dojrza?a i by?a gotowa do wydania trwa?ego i obiecuj?cego plonu.
W jednym z pierwszych listów o kierownictwie duchowym i przyja?ni duchowej, wys?anym do jednej ze wspólnot sióstr wizytek w Pary?u, Franciszek Salezy mówi, z g??bok? pokor?, o ?swojej metodzie¡±, która ró?ni si? od innych, w oczekiwaniu prawdziwej reformy. Jest to metoda, która wyrzeka si? surowo?ci i w pe?ni polega na godno?ci i zdolno?ciach pobo?nej duszy, pomimo jej s?abo?ci: ?Mam w?tpliwo??, ?e waszej reformie mo?na by przeciwstawi? inn? przeszkod?: by? mo?e ci, którzy wam j? narzucili, zbyt surowo potraktowali ran?. [...] Pochwalam ich metod?, jakkolwiek sam jej nie stosuj?, zw?aszcza w odniesieniu do mocnych i wielkodusznych umys?ów jak twój. Wydaje mi si? bowiem, ?e wystarczy im po prostu wskaza? ran? i da? im skalpel do r?ki, aby same mog?y dokona? ci?cia. Ale nie pomijajcie z tego powodu reformy, której potrzebujecie¡±[19]. S?owa te ukazuj? wizj?, która rozs?awi?a optymizm salezja¨½ski i która odcisn??a pi?tno na historii duchowo?ci poprzez kolejne wspania?e dzie?a, jak w przypadku ksi?dza Bosko dwa wieki pó?niej.
Po powrocie do Annecy, 8 grudnia tego samego roku przyj?? ?wi?cenia biskupie. Wp?yw jego pos?ugi biskupiej na Europ? w tamtym czasie i w nast?pnych stuleciach by? i jest ogromny. ?By? aposto?em, kaznodziej?, pisarzem, cz?owiekiem czynu i modlitwy, z zaanga?owaniem wprowadza? w ?ycie idea?y Soboru Trydenckiego; by? uczestnikiem sporu i dialogu z protestantami, do?wiadczaj?c coraz bardziej, ?e cho? teologiczna dyskusja jest konieczna, to bardzo skuteczne s? osobiste stosunki i mi?o??. By?y mu powierzane misje dyplomatyczne na szczeblu europejskim, a tak?e spo?eczne misje mediacyjne i pojednawcze¡±[20]. Przede wszystkim jest on interpretatorem zmieniaj?cej si? epoki i przewodnikiem dusz w czasach, które w nowy sposób wyra?aj? pragnienie Boga.
Mi?o?? czyni wszystko dla swoich dzieci
Mi?dzy rokiem 1620 a 1621, a wi?c pod koniec swego ?ycia, Franciszek skierowa? do jednego z ksi??y ze swojej diecezji s?owa, które mog? pomóc zrozumie? jego wizj? tamtej epoki. Zach?ca? go, by spe?ni? jego pragnienie i po?wi?ci? si? pisaniu oryginalnych tekstów, które by?yby w stanie wychwyci? nowe pytania, wyczuwaj?c ich potrzeb?. ?Musz? ci powiedzie?, ?e moja pog??biaj?ca si? z ka?dym dniem znajomo?? nastrojów panuj?cych na ?wiecie, wzbudza we mnie ?arliwe pragnienie, aby Bóg raczy? w swojej dobroci natchn?? którego? ze swoich s?ug umiej?tno?ci? i ch?ci? pisania w sposób odpowiadaj?cy upodobaniom tego biednego ?wiata¡±[21]. Motyw tej zach?ty znajdowa? we w?asnej wizji tamtych czasów: ??wiat staje si? tak przewra?liwiony, ?e niebawem ju? nikt nie o?mieli si? tkn?? go inaczej ni? w aksamitnych r?kawiczkach, ani leczy? jego rany czym innym, ni? ok?adami z cebuli. Ale jakie to ma znaczenie, je?eli ludzie zdrowiej?, i w ko¨½cu s? uratowani? Nasza królowa, mi?o??, gotowa jest wszystko uczyni? dla swych dzieci¡±[22]. Nie jest to rys oczywisty, ani tym bardziej ostateczne poddanie si? w obliczu pora?ki. By?o to raczej wyczucie dokonuj?cej si? przemiany i w pe?ni ewangeliczna potrzeba zrozumienia, jak mo?na by? w niej obecnym.
Sk?din?d, t? sam? ?wiadomo?? rozwin?? i wyrazi? w Przedmowie do Traktatu o mi?o?ci Bo?ej: ?Przyznam si?, ?e mia?em wzgl?d na potrzeby umys?owe naszego wieku, bo du?o zale?y od zwrócenia uwagi na ducha czasu, w którym si? pisze¡±[23]. Prosz?c nast?pnie czytelnika o ?yczliwo??, powiedzia?: ?Je?li znajdziesz styl nieco odmienny od stylu, jakim zwraca?em si? do Filotei (cho? zapewniam ci?, ?e ta ró?nica b?dzie niewielka), i je?li zobaczysz, ?e styl obu tych dzie? bardzo si? ró?ni od stylu, jakiego u?y?em w Obronie krzy?a, to wiedz, ?e przez dziewi?tna?cie lat wiele si? cz?owiek uczy i wiele zapomina, ?e j?zyk wojny jest odmienny od j?zyka pokoju, i ?e inaczej si? mówi do m?odych pocz?tkuj?cych, a inaczej do starych towarzyszy¡±[24]. Ale w obliczu tych przemian, od czego zacz??? Nie odbiegaj?c zbytnio od historii relacji Boga z cz?owiekiem. St?d ostateczny cel jego traktatu: ?W rzeczywisto?ci zamierza?em tylko przedstawi? z prostot? i szczero?ci?, bez kunsztu, a tym bardziej bez upi?ksze¨½, histori? narodzin, upadku, dzia?a¨½, w?a?ciwo?ci, zalet i wznios?ych cech mi?o?ci Bo?ej¡±[25].
Pytania o zmiany epoki
Z okazji czterechsetlecia ?mierci ?w. Franciszka Salezego zastanawia?em si? nad jego spu?cizn? dla naszych czasów i uzna?em, ?e pouczaj?ce s? jego elastyczno?? i zdolno?? do wypracowywania wizji. Po cz??ci, dzi?ki darowi Bo?emu, po cz??ci dzi?ki w?asnemu usposobieniu, a tak?e za spraw? wytrwa?ego piel?gnowania do?wiadcze¨½, mia? jasn? wizj? zmieniaj?cych si? czasów. Sam nigdy by nie przypuszcza?, ?e b?dzie mia? tak? okazj? do g?oszenia Ewangelii. S?owo, które umi?owa? od m?odo?ci, by?o zdolne, by utorowa? sobie drog?, ukazuj?c nowe i nieprzewidywalne perspektywy w ?wiecie, w trakcie gwa?townych przemian.
To w?a?nie nas czeka jako istotne zadanie, tak?e w obecnej mijaj?cej epoce: Ko?ció?, który nie skoncentrowany na sobie, wolny od wszelkiej ?wiatowo?ci, lecz zdolny do przebywania w ?wiecie, dzielenia ?ycia z lud?mi, pod??ania razem, wys?uchania i akceptacji[26]. Tak w?a?nie post?pi? Franciszek Salezy, odczytuj?c, z pomoc? ?aski, znaki swoj? epok?. Dlatego zach?ca nas do porzucenia zbytniej troski o siebie samych, o nasze struktury, o to, jak postrzega nas spo?ecze¨½stwo i postawienia sobie raczej pytania: jakie s? konkretne potrzeby i duchowe oczekiwania naszego ludu?[27]. Wa?ne jest zatem, tak?e dzisiaj, ponowne odczytanie pewnych ich kluczowych wyborów, aby z ewangeliczn? m?dro?ci? prze?ywa? zmiany.
Bryza i skrzyd?a
Pierwszym z tych wyborów by?o ponowne odczytanie i przedstawienie ka?demu, w jego specyficznej sytuacji, dobrej relacji mi?dzy Bogiem a cz?owiekiem. Istotnie, ostatecznym motywem i konkretnym celem Traktatu jest w?a?nie ukazanie wspó?czesnym fascynacji Bo?? mi?o?ci?. Franciszek zastanawia si?: ?Jakie? s? wi?c te zwyczajne wi?zy, którymi Opatrzno?? Bo?a poci?ga nasze serca do swej mi?o?ci?¡±[28] Czerpi?c sugestywnie z tekstu Ozeasza 11, 4[29], okre?la te zwyczajne ?rodki jako ?ludzkie wi?zy, lub wi?zy mi?o?ci i przyja?ni¡±. ?Bez w?tpienia ¨C pisze ¨C nie ?a¨½cuchami ?elaznymi Bóg nas poci?ga jak byki i bawo?y, ale za pomoc? pon?t, delikatnych poci?gni?? i ?wi?tych natchnie¨½. To s? te wi?zy Adama, wi?zy ludzkie ¨C odpowiadaj?ce sercu cz?owieka, który jest wolny z natury¡±[30]. To w?a?nie poprzez te wi?zy Bóg wyprowadzi? swój lud z niewoli, ucz?c go chodzi?, trzymaj?c go za r?k?, tak jak czyni to tata lub mama ze swoim dzieckiem. Nie ma wi?c ?adnego narzucania z zewn?trz, nie ma despotycznej i arbitralnej si?y, ?adnej przemocy. Jest to raczej przekonuj?ca forma zaproszenia, która pozostawia nienaruszon? wolno?? cz?owieka. ??aska ¨C kontynuuje, my?l?c z pewno?ci? o wielu historiach ?ycia, z którymi si? zetkn?? ¨C posiada moc nie po to, by zniewala?, lecz aby mi?o?ci? zjednywa? serce; posiada ?wi?t? gwa?towno?? nie po to, by zadawa? gwa?t, lecz by nasz? wolno?? uczyni? umi?owan?. Dzia?a mocno, ale bardzo ?agodnie, ?e wola nie pozostaje zmia?d?ona tym pot??nym dzia?aniem; przynagla nas, ale nie przygniata naszej wolno?ci: przez któr? mo?emy, w obliczu ca?ej jej pot?gi, przyzwoli?, lub jemu si? sprzeciwi?, jak nam si? podoba¡±[31].
Nieco wcze?niej zarysowa? t? zale?no?? w ciekawym przyk?adzie ?apodów¡±: ?S? pewne ptaki, Teotymie, które Arystoteles nazywa ?apodami¡±, dlatego ?e maj? bardzo krótkie i bezsilne nó?ki, i tak s?abe stopki, ?e nie mog? si? nimi pos?ugiwa?. Gdy raz spadn? na ziemi?, pozostaj? na niej bez mo?liwo?ci ponownego wzbicia si? do lotu o w?asnych si?ach, poniewa? nie maj? si?y w nogach ani w stopkach, ani si?y, by wznie?? si? w powietrze; przez co pozostaj? na ziemi, marniej? i gin?, je?li jaki? wiatr pomy?lny nie przyjdzie im na pomoc, powiewaj?c silnymi podmuchami po powierzchni ziemi, nie uchwyci ich i nie uniesie w gór?, jak to czyni z wielu innymi przedmiotami. Kiedy za? odpowiedz? na pierwszy podmuch, jakiego im wiatr u?ycza i pos?u?? si? skrzyd?ami, wówczas wiatr dalej im pomaga, unosz?c je coraz wy?ej w locie¡±[32]. Taki jest cz?owiek: stworzony przez Boga, aby lata? i rozwija? swój pe?ny potencja? w powo?aniu do mi?o?ci. Gdy upadnie na ziemi? i nie zgodzi si?, by ponownie otworzy? skrzyd?a na powiew Ducha, grozi mu, ?e stanie si? niezdolny, by wzbi? si? do lotu.
Oto wi?c ?forma¡±, poprzez któr? ?aska Bo?a zwraca si? ku ludzko?ci: s? to cenne i bardzo ludzkie wi?zy Adama. Moc Boga nigdy nie przestaje by? w pe?ni zdolna do przywrócenia zdolno?ci lotu, a jednak Jego ?agodno?? dzia?a w taki sposób, aby wolno?? zgody na niego nie by?a pogwa?cona lub bezu?yteczna. Od cz?owieka zale?y, czy si? podniesie, czy nie. Cho? ?aska dotkn??a go w jego przebudzeniu, nie chce, by cz?owiek powstawa? bez swojej zgody. I tak ko¨½czy ?w. Franciszek swoj? refleksj?: ? Teotymie, natchnienia uprzedzaj? nas i zanim pomy?limy, ju? je odczuwamy, lecz skoro ju? je uczujemy, to od nas zale?y zezwolenie na nie, wspó?dzia?anie z nimi i pój?cie za ich wo?aniami lub sprzeciwianie si? im i ich odrzucenie: czujemy je w sobie bez nas, ale one bez nas nie mog? nas sk?oni?, by?my dali swe przyzwolenie¡±[33]. Dlatego w relacji z Bogiem zawsze chodzi o do?wiadczenie bezinteresowno?ci, które ?wiadczy o g??bi mi?o?ci Ojca.
Jednak?e ta ?aska nigdy nie czyni cz?owieka biernym. Prowadzi do zrozumienia, ?e radykalnie poprzedza nas mi?o?? Boga, i ?e Jego pierwszy dar polega w?a?nie na przyj?ciu siebie z Jego w?asnej mi?o?ci. Ka?dy jednak ma obowi?zek wspó?dzia?ania w swoim wype?nianiu zada¨½, z ufno?ci? rozwijaj?c swe skrzyd?a na ?agodny Bo?y powiew. Widzimy tu jeden wa?ny aspekt naszego ludzkiego powo?ania: ?Zadanie, jakie Bóg powierza Adamowi i Ewie w tek?cie Ksi?gi Rodzaju polega na tym, aby byli p?odni. Ludzko?? otrzyma?a zadanie przemieniania, budowania i panowania nad stworzeniem. Jest to zadanie pozytywne, które oznacza tworzenie z niego i wraz z nim. Przysz?o?? nie zale?y wi?c od niewidzialnego mechanizmu, którego cz?owiek jest biernym obserwatorem. Wr?cz przeciwnie ¨C jeste?my protagonistami, jeste?my ¨C wymuszaj?c to s?owo ¨C wspó?stworzycielami¡±[34]. To w?a?nie Franciszek Salezy dobrze zrozumia? i stara? si? przekaza? w swojej pos?udze przewodnika duchowego.
Prawdziwa pobo?no??
Drugim wa?nym kluczowym wyborem by?o zaj?cie si? kwesti? pobo?no?ci. Równie? w tym przypadku, podobnie jak w naszych czasach, zmiana epoki wzbudzi?a wiele pyta¨½ dotycz?cych tego zagadnienia. W szczególno?ci dwa aspekty wymagaj? dzi? zrozumienia i ponownego podj?cia. Pierwszy dotyczy samej idei pobo?no?ci, drugi ¨C jej powszechnego i ludowego charakteru. Przede wszystkim wskazanie tego, co nale?y rozumie? pod poj?ciem pobo?no?ci, jest pierwsz? uwag?, jak? znajdujemy na pocz?tku Filotei: ?potrzeba ci przede wszystkim wiedzie?, co to jest cnota pobo?no?ci. Istnieje bowiem tylko jedna pobo?no?? prawdziwa, a mnóstwo fa?szywych i pró?nych. Je?li wi?c nie poznasz, która to prawdziwa, móg?by? zab??dzi? i odda? si? jakiej? pobo?no?ci niew?a?ciwej i zabobonnej¡±[35].
Wyborny i zawsze aktualny jest opis Franciszka Salezego o fa?szywej pobo?no?ci, w którym to opisie nietrudno nam si? odnale??, nie bez pewnej szczypty zdrowego humoru: ?kto oddany jest postom, b?dzie si? mia? za pobo?nego, byle po?ci?, lubo serce jego pe?ne zawzi?to?ci. Nie ?miej?c przez wstrzemi??liwo?? zwil?y? swego j?zyka winem ani nawet wod?, nie b?dzie si? waha? zanurza? go w krwi bli?niego przez obmow? i oszczerstwo. Inny b?dzie si? uwa?a? za pobo?nego dlatego, ?e odmawia codziennie wielk? ilo?? modlitw, chocia? poza tym u?ywa swego j?zyka do s?ów przykrych, zuchwa?ych i krzywdz?cych dla domowników i s?siadów. Inny znowu dobywa ch?tnie grosza z kieszeni na ja?mu?n? dla ubogich, atoli nie potrafi zdoby? si? na tyle s?odyczy serca, by wybaczy? swym wrogom. Inny wreszcie b?dzie odpuszcza? winy swym nieprzyjacio?om, có?, kiedy nie p?aci d?ugów, chyba zmuszony s?downie!¡±[36]. S? to oczywi?cie wady i trudy wszystkich czasów, tak?e i wspó?czesnych, dlatego ?wi?ty konkluduje: ?Wszyscy ci ludzie uchodz? za pobo?nych, a bynajmniej nie s? takimi¡±[37].
Natomiast nowo?? i prawda pobo?no?ci znajduj? si? gdzie indziej, w pierwiastku g??boko zwi?zanym z ?yciem Bo?ym w nas. W ten sposób ?pobo?no?? istotna i ?ywa p?ynie z mi?o?ci Bo?ej, a nawet nie jest w gruncie niczym innym, jeno prawdziw? mi?o?ci? Boga i to nie byle jak?¡±[38]. W jego ?arliwej wyobra?ni nie jest ona niczym innym, jak ?krótko mówi?c, pobo?no?? to nic innego, tylko ?ywo?? i ruchliwo?? duchowa, dzi?ki której mi?o?? dzia?a, albo my przez ni? ochoczo i ze szczerego serca¡±[39]. Dlatego nie stoi ona obok mi?o?ci, ale jest jej przejawem i jednocze?nie do niej prowadzi. Jest jak p?omie¨½ wobec ognia: o?ywia jego intensywno??, nie zmieniaj?c jego jako?ci. ?Ostatecznie mi?dzy mi?o?ci? a pobo?no?ci? nie zachodzi wi?ksza ró?nica jak mi?dzy ogniem a p?omieniem, gdy? mi?o?? b?d?ca rodzajem ognia duchowego, skoro tylko silnie si? rozp?omieni, nazywamy pobo?no?ci?. Pobo?no?? nic nie dodaje do ognia mi?o?ci, prócz p?omienia, który czyni j? ochotn?, ruchliw? i piln? nie tyko w zachowywaniu przykaza¨½, lecz tak?e, w wykonywaniu rad i natchnie¨½ Bo?ych¡±[40]. Tak rozumiana pobo?no?? nie ma w sobie nic abstrakcyjnego. Jest to raczej sposób ?ycia, sposób bycia w konkrecie codziennej egzystencji. ??czy ona i interpretuje ma?e rzeczy dnia codziennego, jedzenie i ubranie, prac? i rozrywk?, mi?o?? i rodzenie ?ycia, trosk? o obowi?zki zawodowe; podsumowuj?c, o?wieca powo?anie ka?dego.
Mo?na tu wyczu? ludowe korzenie pobo?no?ci, o czym mówi? ju? pierwsze wersy Filotei: ?Ci, co pisali dot?d o pobo?no?ci, prawie wszyscy, mieli na celu pouczenie osób, ?yj?cych z dala od ?wiata, a przynajmniej nauczali pobo?no?ci prowadz?cej do takiego zupe?nego odosobnienia si?. Moim natomiast zamiarem jest przemówi? do ludzi ?yj?cych po miastach, w kole rodzinnym, na dworach; do ludzi, których warunki stanu i obranego zawodu zmuszaj? do prowadzenia ?ycia pospolitego na zewn?trz¡±[41]. Z tego wzgl?du bardzo si? myl? ci, którzy my?l? o usuni?ciu pobo?no?ci do jakiej? sfery chronionej i zastrze?onej. Nale?y ona raczej do wszystkich i przeznaczona jest dla wszystkich, gdziekolwiek jeste?my, a ka?dy mo?e j? praktykowa? zgodnie ze swoim powo?aniem. Jak napisa? ?w. Pawe? VI w czterechsetlecie urodzin Franciszka Salezego, ??wi?to?? nie jest przywilejem tej czy innej klasy, ale do wszystkich chrze?cijan skierowane jest nagl?ce zaproszenie: ?Przyjacielu, przesi?d? si? wy?ej!¡± (?k 14, 10); wszyscy s? zobowi?zani do wspinania si? na gór? Boga, nawet je?li nie wszyscy t? sam? drog?. ?Inaczej rozwija? ma pobo?no?? szlachcic, rzemie?lnik, s?u??cy, ksi???, wdowa, m?oda kobieta, ma??onka. Co wi?cej, praktyka pobo?no?ci musi by? dostosowana do si?, spraw i obowi?zków ka?dej osoby¡±[42]. Przemierzanie ?wieckiego miasta, strzeg?c ?ycia wewn?trznego, ??czenie pragnienia doskona?o?ci z ka?dym stanem ?ycia, odnajduj?c centrum, które nie oddziela si? od ?wiata, ale uczy, jak w nim ?y?, jak go docenia?, ucz?c si? tak?e odpowiedniego dystansu wobec niego: taki by? jego zamys?, a i wspó?cze?nie jest to cenna lekcja dla ka?dej kobiety i ka?dego m??czyzny naszych czasów.
To zreszt? jest soborowym tematem powszechnego powo?ania do ?wi?to?ci: ?wyposa?eni w tyle tak wielkich ?rodków zbawienia, we wszystkich sytuacjach ?yciowych i w ka?dym stanie powo?ani s? przez Pana, ka?dy na w?a?ciwej sobie drodze, do doskona?ej ?wi?to?ci, jak i sam Ojciec jest doskona?y¡±[43]. «Ka?dy na w?a?ciwej sobie drodze». ?Nie mo?na si? wi?c zniech?ca?, podziwiaj?c wzory ?wi?to?ci, które wydaj? si? nieosi?galne¡±[44]. Matka Ko?ció? proponuje je nam nie po to, aby?my starali si? je kopiowa?, ale po to, by zach?ca?y nas do kroczenia jedyn? i specyficzn? drog?, któr? zaplanowa? dla nas Pan. ?Liczy si? to, aby ka?dy wierny rozpozna? swoj? drog? i wydoby? z siebie to, co ma najlepszego, to, co najbardziej osobistego Bóg w nim umie?ci? (por. 1Kor 12, 7)¡±[45].
Ekstaza ?ycia
Wszystko to sprawi?o, ?e ?wi?ty biskup uzna? ?ycie chrze?cija¨½skie w ca?o?ci za ?ekstaz? dzia?ania i ?ycia¡±[46]. Nie nale?y jej jednak myli? z ?atw? ucieczk? czy wycofaniem si? w g??b siebie, a tym bardziej ze smutnym i szarym pos?usze¨½stwem. Wiemy, ?e to niebezpiecze¨½stwo jest zawsze obecne w ?yciu wiary. Istotnie, ?s? chrze?cijanie, którzy wydaj? si? przyjmowa? klimat Wielkiego Postu bez Wielkanocy. [¡] Rozumiem osoby sk?aniaj?ce si? do smutku z powodu do?wiadczania powa?nych trudno?ci, jednak trzeba pozwoli?, aby powoli zacz??a si? budzi? rado?? wiary jako tajemnicza, ale mocna ufno??, nawet po?ród najgorszej udr?ki¡±[47].
Otó?, pozwoli? rado?ci, by obudzi?a si?, to w?a?nie Franciszek Salezy wyra?a w opisie ?ekstazy czynu i ?ycia¡±. Dzi?ki niej ?nie ?yjemy ju? wówczas tylko przyzwoitym, uczciwym i chrze?cija¨½skim ?yciem, ale nadprzyrodzonym, duchowym, pobo?nym i ekstatycznym, to znaczy ?yciem, które w ka?dym przypadku jest poza i ponad nasz? kondycj? naturaln?¡±[48]. Jeste?my tutaj w centralnych i najbardziej ?wiat?ych stronach Traktatu. Ekstaza jest szcz??liwym nadmiarem ?ycia chrze?cija¨½skiego, wykraczaj?cym poza przeci?tno?? zwyk?ego przestrzegania. ?Nie kra??, nie k?ama?, nie dopuszcza? si? po??dliwo?ci, modli? si? do Boga, nie przysi?ga? nadaremno, kocha? i czci? ojca, nie zabija? ¨C to ?y? zgodnie z naturalnym rozumem cz?owieka; ale porzuci? wszystkie nasze dobra, kocha? ubóstwo, nazywa? je i uwa?a? za rozkoszn? pani?, uwa?a? okropie¨½stwa, wzgard?, upokorzenia, prze?ladowania, m?cze¨½stwo za szcz??cie i b?ogos?awie¨½stwa, trzyma? si? granic absolutnej czysto?ci, a wreszcie ?y? na ?wiecie i w tym ?yciu doczesnym wbrew wszelkim opiniom i zasadom tego ?wiata i pod pr?d rzeki tego ?ycia, z ci?g?? rezygnacj?, wyrzeczeniem i zaparciem si? siebie, to nie jest ?ycie zgodne z natur? ludzk?, ale ponad ni?; nie ma ?y? w nas, ale poza nami i ponad nami: a poniewa? nikt nie mo?e w ten sposób wyj?? ponad siebie, je?li go nie poci?gnie wieczny Ojciec, wynika z tego, ?e ten sposób ?ycia musi by? nieustannym uniesieniem i wieczn? ekstaz? czynu i dzia?ania¡±[49].
Jest to ?ycie, które na nowo odkry?o ?ród?a rado?ci, wbrew wszelkiemu swemu wyja?owieniu, wbrew pokusie skoncentrowania si? na sobie. Istotnie, ?[¡] wielkim niebezpiecze¨½stwem wspó?czesnego ?wiata, z jego wielorak? i przygniataj?c? ofert? konsumpcji, jest smutek rodz?cy si? w przyzwyczajonym do wygody i chciwym sercu, towarzysz?cy chorobliwemu poszukiwaniu powierzchownych przyjemno?ci oraz wyizolowanemu sumieniu. Kiedy ?ycie wewn?trzne zamyka si? we w?asnych interesach, nie ma ju? miejsca dla innych, nie licz? si? ubodzy, nie s?ucha si? ju? wi?cej g?osu Bo?ego, nie do?wiadcza si? s?odkiej rado?ci z Jego mi?o?ci, zanika entuzjazm czynienia dobra. To niebezpiecze¨½stwo nieuchronnie i stale zagra?a równie? wierz?cym. Ulega mu wielu ludzi i staj? si? osobami ura?onymi, zniech?conymi, bez ch?ci do ?ycia¡±[50].
Do tego opisu ?ekstazy dzia?ania i ?ycia¡± ?w. Franciszek dodaje na koniec dwa wyja?nienia, wa?ne tak?e w naszych czasach. Pierwsze dotyczy skutecznego kryterium rozeznawania prawdziwo?ci tego stylu ?ycia. Drugie ¨C jej g??bokiego ?ród?a. Je?li chodzi o kryterium rozeznawania, stwierdza, ?e cho? ekstaza oznacza prawdziwe wyj?cie z siebie, nie oznacza porzucenia ?ycia. Aby unikn?? niebezpiecznych wynaturze¨½, nie wolno o tym nigdy zapomina?. Innymi s?owy, ten, kto s?dzi i? wznosi si? ku Bogu, ale nie ?yje mi?o?ci? bli?niego, oszukuje siebie i innych.
Znajdujemy to samo kryterium, które Franciszek Salezy stosowa? do jako?ci prawdziwej pobo?no?ci. ?Gdy zatem spotyka si? osob?, która na modlitwie jest pogr??ona w zachwyceniu i wychodzi poza siebie, unosz?c si? ku Bogu, natomiast nie ma ekstazy ?ycia, to znaczy nie prowadzi ?ycia wznio?lejszego, oddanego Bogu, [...] zw?aszcza za? przez nieustann? mi?o?? ¨C to wierz mi Teotymie, ?e wszystkie jej zachwycenia s? wielce podejrzane i niebezpieczne¡±. Jego konkluzja jest bardzo sugestywna: ?By? ponad sob? samym na modlitwie, a poni?ej siebie w ?yciu i w czynno?ciach ¨C by? anielskim na medytacji, a zwierz?cym w obcowaniu [...] jest wyra?nym objawem, ?e te zachwycenia, te ekstazy to tylko igraszka i oszustwo z?ego ducha¡±[51]. To jest w istocie to, co Pawe? przypomina? ju? Koryntianom w swoim Hymnie o mi?o?ci: ?Gdybym te? mia? [...] wszelk? [mo?liw?] wiar?, tak i?bym góry przenosi?, a mi?o?ci bym nie mia?, by?bym niczym. I gdybym rozda? na ja?mu?n? ca?? maj?tno?? moj?, a cia?o wystawi? na spalenie, lecz mi?o?ci bym nie mia?, nic bym nie zyska?¡± (1Kor 13, 2-3).
Zatem, dla ?w. Franciszka Salezego ?ycie chrze?cija¨½skie jest nieroz??cznie zwi?zane z ekstaz?, jednak?e ekstaza nie jest autentyczna bez ?ycia. ?yciu bez ekstazy grozi bowiem sprowadzenie do nieprzejrzystego pos?usze¨½stwa, do Ewangelii, która zapomnia?a o swojej rado?ci. Z drugiej strony, ekstaza bez ?ycia ?atwo nara?a si? na iluzj? i oszustwo Z?ego. Wielkich biegunów ?ycia chrze?cija¨½skiego nie da si? rozwi?za?, jeden w drugim. Wr?cz przeciwnie, jedno podtrzymuje drugie w swojej autentyczno?ci. W ten sposób prawda nie jest bez sprawiedliwo?ci, zadowolenie ¨C bez odpowiedzialno?ci, spontaniczno?? ¨C bez ram prawa; i vice versa.
Je?li natomiast chodzi o g??bokie ?ród?o tej ekstazy, Franciszek Salezy m?drze ??czy je z mi?o?ci? objawion? przez wcielonego Syna. Je?li z jednej strony prawd? jest, ?e ?mi?o?? jest pierwszym aktem i pocz?tkiem naszego ?ycia pobo?nego lub duchowego, przy pomocy którego ?yjemy, czujemy i poruszamy si?¡±, a z drugiej strony ?nasze ?ycie duchowe jest takie, jakie s? nasze uczucia¡±, to jasne jest, ?e ?serce pozbawione uczu?, nie ma mi?o?ci¡±, jak równie?, ?e ?kochaj?ce serce nie jest bez uczu?¡±[52]. Jednak ?ród?em tej mi?o?ci, która poci?ga serce, jest ?ycie Jezusa Chrystusa: ?Nic tak nie przynagla serca ludzkiego, jak mi?o??¡±, a ukoronowaniem tego nacisku jest to, ?e ?Jezus Chrystus umar? za nas, swoj? ?mierci? obdarzy? nas ?yciem. ?yjemy jedynie dlatego, ?e On umar? za nas, dla nas i w nas¡±[53].
Porusza to wyja?nienie, ukazuj?ce, oprócz b?yskotliwej i nieoczywistej wizji relacji mi?dzy Bogiem a cz?owiekiem, tak?e ?cis?? wi?? emocjonaln?, jaka ??czy?a ?wi?tego Biskupa z Panem Jezusem. Prawda o ekstazie ?ycia i dzia?ania nie jest prawd? ogólnikow?, lecz ukazuje si? w postaci mi?o?ci Jezusa, której kulminacj? jest krzy?. Ta mi?o?? nie przekre?la istnienia, lecz sprawia, ?e ja?nieje ono niezwyk?? jako?ci?.
Z tego powodu ?w. Franciszek Salezy u?ywa pi?knego obrazu, opisuj?c Kalwari? jako ?gór? zakochanych¡±[54]. Tam, i tylko tam mo?na zrozumie?, ?e ?nie jest mo?liwe ?ycie bez mi?o?ci, ani te? mi?owanie bez ?mierci Odkupiciela: ale wszystko, co jest poza tym, jest albo wieczyst? ?mierci? albo wieczyst? mi?o?ci?, a ca?a za? m?dro?? chrze?cija¨½ska polega na tym, aby dobrze wybra?¡±[55]. W ten sposób ?w. Franciszek Salezy mo?e zako¨½czy? swój Traktat odsy?aj?c do stwierdzenia ?w. Augustyna na temat mi?o?ci: ?Có? jest wierniejszego ni? mi?o??? Wierna nie temu, co ulotne, lecz temu, co wieczne. Znosi ona wszystko w obecnym ?yciu, poniewa? wierzy we wszystko, co dotyczy ?ycia przysz?ego: znosi wszystko, co jest nam dane do zniesienia tutaj, poniewa? ma nadziej? na wszystko, co jest jej obiecane tam. S?usznie, nigdy nie ma ona ko¨½ca. Praktykujcie wi?c mi?o??, a my?l?c o niej w sposób ?wi?ty, przyno?cie owoce sprawiedliwo?ci. A je?li znajdziecie w pochwale mi?o?ci co? innego ni? to, co wam dotychczas powiedzia?em, niech si? ujawni w waszym post?powaniu¡±[56].
To, co ods?oni?o si? w ?yciu ?wi?tego Biskupa Annecy, jest po raz kolejny powierzone ka?demu z nas. Niech czterechsetna rocznica jego narodzin dla nieba, pomo?e nam pobo?nie go wspomina?; i za jego wstawiennictwem, niech Pan udzieli obfitych darów Ducha na pielgrzymowanie ?wi?tego wiernego Ludu Bo?ego.
Rzym, u ?w. Jana na Lateranie, dnia 28 grudnia 2022, w dziesi?tym roku mojego Pontyfikatu.
FRANCISCUS
[1] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 20.
[2] Ten?e, Lett. 2103: A Monsieur Sylvestre de Saluces de la Mente, Abbé d'Hautecombe (3 nov. 1622), in ?uvres de Saint François de Sales, XXVI, Annecy 1932, 490-491.
[3] Ten?e, Do pewnej pani, w: Korespondencja osobista, t?um. Agnieszka Kury?, Kraków 2017, s. 289.
[4] Ten?e, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 80.
[5] Ten?e, Entretiens spirituels, Dernier entretien [21]: red. Ravier ¨C Devos, Pary? 1969, 1319.
[6] por. Adhort. apost. Gaudete et exsultate (19 marca 2018), 49; AAS 110 (2018), 1124.
[7] Tam?e, 57; AAS 110 (2018), 1127.
[8] Por. tam?e, 37-39: AAS 110 (2018), 1121-1122.
[9] ?w. Franciszek Salezy, Entretiens spirituels, Dernier entretien [21]: red. Ravier ¨C Devos, Pary? 1969, 1319.
[10] Tam?e, 1308.
[11] Tam?e.
[12] ?w. Jan Pawe? II, Lettera a Mons. Yves Boivineau, Vescovo di Annecy, in occasione del 400° anniversario dell¡¯ordinazione episcopale di san Francesco di Sales (23 listopada 2002), 3: Insegnamenti, XXV/2 (2002), 767.
[13] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, Przemowa, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 20.
[14] Benedykt XVI, ?w. Franciszek Salezy, Audiencja Generalna (2 marca 2011): Insegnamenti, VII/1 (2011), 270; L'Osservatore Romano, wydanie polskie, n. 5 (333)/2011, s. 27.
[15] ?w. Franciszek Salezy, Fragments d¡¯écrits intimes, 3: Acte d¡¯abandon heroïque, in ?uvres de Saint François de Sales, XXII (Opuscules, I), Annecy 1925, 41.
[16] Por. Przemówienie do Mi?dzynarodowej Komisji Teologicznej (29 listopada 2019): L¡¯Osservatore Romano, wydanie polskie, n. 1 (419)/2020, s. 25.
[17] ?w. Franciszek Salezy, Lett. 165: À Sa Sainteté Clément VIII (fine ottobre 1602), in ?uvres de Saint François de Sales, XII (Lettres, II: 1599-1604), Annecy 1902, 128.
[18] H. Bremond, L¡¯humanisme dévot, in Histoire littéraire du sentiment religieux en France depuis la fin des guerres de religion jusqu¡¯à nos jours, Jérôme Million, Grenoble 2006, 131.
[19] ?w. Franciszek Salezy, Do zakonnic z klasztoru Les Filles-Dieu, w: Wybór Pism, Warszawa 1956, s. 379.
[20] Benedykt XVI, ?w. Franciszek Salezy, Audiencja Generalna (2 marca 2011): Insegnamenti, VII/1 (2011), 2720; L¡¯Osservatore Romano, wydanie polskie, 5 (333)/2011, s. 27-28.
[21] ?w. Franciszek Salezy, List do Pierre Jay, w: Wybór Pism, Warszawa 1956, s. 296.
[22] Tam?e.
[23] Ten?e, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, Przemowa, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 22-23.
[24] Tam?e, s. 29.
[25] Tam?e, s. 22.
[26] Por. Przemówienie do biskupów, ksi??y, zakonników i zakonnic, seminarzystów, katechetów, Bratys?awa (13 wrze?nia 2021): L¡¯Osservatore Romano, 13 wrze?nia 2021, s. 11-12.
[27] Por. tam?e.
[28] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, II, 12, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 132.
[29] ?Poci?gn??em ich ludzkimi wi?zami, a by?y to wi?zy mi?o?ci. By?em dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowl?-schyli?em si? ku niemu i nakarmi?em go¡±.
[30] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, II, 12, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 132.
[31] Tam?e, II, 12, s. 122.
[32] Tam?e, II, 9.
[33] Tam?e, II, 12, s. 134.
[34] Ritorniamo a sognare. La strada per un futuro migliore, Conversazione con A. Ivereigh, Piemme, Milano 2020, 8.
[35] ?w. Franciszek Salezy, Filotea, Olsztyn 1985, t?um. H. Libi¨½ski, Rozdzia? I, s. 25.
[36] Tam?e, s.25-26.
[37] Tam?e, s. 26.
[38] Tam?e.
[39] Tam?e.
[40] Tam?e, s. 27.
[41] Tam?e, Przedmowa, s. 15-16.
[42] List apost. Sabaudiae gemma nel IV centenario della nascita di San Francesco di Sales dottore della Chiesa (29 stycznia 1967): AAS 59 (1967), 119.
[43] Sobór Wat. II, Konst. dogmat. Lumen gentium, 11.
[44] Adhort. apost. Gaudete et exsultate, 11: AAS 110 (2018), 1114.
[45] Tam?e.
[46] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, VII, 6, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 377.
[47] Adhort. apost. Evangelii gaudium (24 listopada 2013), 6: AAS 105 (2013), 1021-1022.
[48] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, VII, 6, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 377.
[49] Tam?e, s. 377-378.
[50] Adhort. apost. Evangelii gaudium, 2.
[51] ?w. Franciszek Salezy, Traktat o mi?o?ci Bo?ej, VII, 7, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 380.
[52] Tam?e, VII, 7, s. 379.
[53] Tam?e, VII, 8, s. 382-383.
[54] Tam?e, XII, 13, t?um. M. Bronis?awa Bzowska, Kraków 2002, s. 686.
[55] Tam?e, s. 687.
[56] AGOSTINO DI IPPONA, Discorsi, 350, 3, Città Nuova, Roma 1989, https://www.augustinus.it/italiano/discorsi/index2.htm.
Dzi?kujemy, ?e przeczyta?a?/e? ten artyku?. Je?li chcesz by? na bie??co zapraszamy do zapisania si? na newsletter klikaj?c tutaj.