Papie? do biskup¨®w: czu? z Ko?cio?em, by? blisko ludu
Franciszek podkre?li? przede wszystkim, ?e czu? z Ko?cio?em oznacza do?wiadczy? daru w pe?ni niezas?u?onego, który do nas nie nale?y i który wyzwala nas z wszelkich roszcze¨½. To nie my wymy?lili?my Ko?ció?, nie narodzi? si? on wraz z nami i b?dzie on istnie? równie? bez nas. Pami?taj?c o tym ?atwej jest zej?? z piedesta?ów samowystarczalno?ci, aktywizmu, funkcjonalizmu i post?powania wed?ug zasad biznesowych.
Franciszek zaznaczy?, ?e dla abp. Romero czu? z Ko?cio?em oznacza?o nie?? w sobie, we swym wn?trzu ca?e uni?enie Chrystusa, Jego ogo?ocenie. Papie? podkre?li?, ?e pasterz nie mo?e si? odwraca? od cierpie¨½ swego ludu. Jego serce mierzy si? umiej?tno?ci? wzruszenia si? w obliczu tak wielu ran i zagro?e¨½, których do?wiadczaj? ludzie. Franciszek zach?ca? ?rodkowoameryka¨½skich biskupów, by byli ?wiadkami Ko?cio?a skromnego i ubogiego, wystrzegaj?c si? wszelkich przejawów pychy, zarozumia?o?ci i samowystarczalno?ci.
Poni?ej polskie t?umaczenie papieskiego przemówienia do biskupów Ameryki ?rodkowej.
Drodzy bracia,
Dzi?kuj? arcybiskupowi José Luis Escobar Alasowi, Arcybiskupowi San Salvador, za s?owa powitania, które skierowa? do mnie w imieniu wszystkich. Ciesz? si?, ?e mog? si? z wami spotka? i dzieli? w sposób bardziej rodzinny i bezpo?redni wasze pragnienia, plany i marzenia pasterzy, którym Pan powierzy? trosk? o swój ?wi?ty lud. Dzi?kuj? za braterskie przyj?cie.
Mo?liwo?? spotkania z wami oznacza tak?e ?podarowanie mi¡± szansy obj?cia i poczucia si? bli?ej waszego ludu, uto?samienia z jego pragnieniami, a tak?e rozczarowaniami, a zw?aszcza tej m??nej wiary, która potrafi podsyca? nadziej? i poruszy? mi?osierdzie. Dzi?kuj?, ?e pozwolili?cie mi zbli?y? si? do sprawdzonej, lecz prostej wiary w ubogim obliczu waszego ludu, który wie, ?e ?Bóg jest obecny, nie ?pi, jest aktywny, patrzy i pomaga¡± (?W. OSKAR ROMERO, Homilía, 16 diciembre 1979).
To spotkanie przypomina nam wydarzenie ko?cielne o wielkim znaczeniu. Pasterze tego regionu jako pierwsi stworzyli w Ameryce organizm komunii i partycypacji, który wyda? i nadal wydaje obfite owoce. Mam na my?li Sekretariat Episkopatów Ameryki ?rodkowej (SEDAC). Jest to miejsce komunii, rozeznania i zaanga?owania, które rozwija, o?ywia i ubogaca wasze Ko?cio?y. Pasterze ci potrafili uczyni? kroki naprzód i daj?c znak, ?e nie by? to jedynie element programowy, wskazali zarazem, ?e przysz?o?? Ameryki ?rodkowej ¨C a zatem ka?dego innego regionu ?wiata ¨Cwymaga koniecznie czujno?ci i zdolno?ci do poszerzenia swej wizji, po??czenia wysi?ków w cierpliwej i wielkodusznej pracy s?uchania, zrozumienia, po?wi?cenia i zaanga?owania, by móc w ten sposób rozezna? nowe horyzonty, do których prowadzi nas Duch (por. Adhort. ap. Evangelii gaudium, 235) .
W ci?gu tych 75 lat od swego powstania, SEDAC stara?a si? dzieli? rado?ci i smutki, zmagania i nadzieje narodów Ameryki ?rodkowej, których historia przeplata?a si? i kszta?towa?a wraz z dziejami waszego ludu. Wielu m??czyzn i kobiet, ksi??y, osób konsekrowanych i ?wieckich po?wi?ca?o swoje ?ycie, a? do przelania swej krwi, aby podtrzyma? proroczy g?os Ko?cio?a w obliczu niesprawiedliwo?ci, zubo?enia wielu osób i nadu?ycia w?adzy. Przypominaj? nam, ?e ?kto naprawd? chce swoim ?yciem odda? chwa?? Bogu, kto naprawd? pragnie si? u?wi?ci?, aby jego ?ycie oddawa?o cze?? ?wi?temu, jest powo?any do umartwiania si?, po?wi?cania i trudzenia si?, staraj?c si? ?y? uczynkami mi?osierdzia¡± (adhort. ap. Gaudete i exsultate, 107). I to nie na kszta?t ja?mu?ny, ale jako powo?anie.
W?ród tych proroczych owoców Ko?cio?a w Ameryce ?rodkowej z rado?ci? podkre?lam posta? ?w. Oskara Romero, którego mia?em przywilej niedawno kanonizowa? podczas Synodu Biskupów na temat m?odzie?y. Jego ?ycie i nauczanie s? sta?ym ?ród?em natchnienia dla naszych Ko?cio?ów, a w sposób szczególny dla nas, biskupów.
Zawo?anie, jakie wybra? dla swego herbu biskupiego i jakie znajduje si? nad jego grobem, jasno wyra?a jego zasad? przewodni? oraz to, czym by?o jego ?ycie jako pasterza: ?Sentire cum Ecclesia¡± (pl. ?Odczuwa? z Ko?cio?em¡±). Jest to kompas, który naznacza? jego ?ycie wierno?ci?, nawet w chwilach najbardziej burzliwych.
Jest to dziedzictwo, które mo?e sta? si? dla nas, b?d?cych z kolei powo?anymi równie? do m?cze¨½skiego po?wi?cenia w codziennej pos?udze dla naszego ludu, ?wiadectwem aktywnym i o?ywiaj?cym. To na tym dziedzictwie chcia?bym si? oprze? w tej refleksji, któr? pragn? podzieli? si? z wami. Wiem, ?e s? w?ród nas ludzie, którzy znali go osobi?cie, jak kardyna? Rosa Chavez. Tak, Eminencjo, je?li uwa?asz, ?e si? myl? w niektórych ocenach, mo?esz mnie poprawi?. Odwo?anie si? do postaci Romero oznacza odwo?anie si? do ?wi?to?ci i proroczego charakteru, który ?yje w DNA waszych Ko?cio?ów partykularnych.
Odczuwa? z Ko?cio?em
1. Uznanie i wdzi?czno??
Kiedy ?w. Ignacy proponuje regu?y, by odczuwa? z Ko?cio?em, stara si? dopomóc w ?wiczeniu si? w przezwyci??aniu wszelkiego rodzaju fa?szywych dychotomii i antagonizmów, które mog? sprowadzi? ?ycie Ducha do cz?stej pokusy dostosowania S?owa Bo?ego do w?asnych interesów. Tak pozwala to osobie do?wiadczaj?cej ?aski poczu? si? i mie? ?wiadomo?? przynale?enia do cia?a apostolskiego wi?kszego od niej samej, a jednocze?nie z rzeczywist? ?wiadomo?ci? swoich si? i swoich mo?liwo?ci: nie czu? si? ani s?ab?, ani selektywn?, ani nierozwa?n?. Chodzi o poczucie si? cz??ci? pewnej ca?o?ci, która b?dzie zawsze wi?ksza, ni? suma cz??ci (por. adhort. ap. Evangelii gaudium, 235), i której towarzyszy Obecno??, która j? b?dzie zawsze przewy?sza?a (por. adhort. ap. Gaudete et exsultate, 8).
W?a?nie dlatego chcia?bym umie?ci? w centrum to pierwsze ?Sentire cum Ecclesia¡± otrzymane od ?w. Oskara, jako dzi?kczynienie i wdzi?czno?? za tak wielkie dobro przyj?te, a niezas?u?one. Romero by? w stanie dostroi? si? i nauczy? si? ?ycia w Ko?ciele, poniewa? bardzo g??boko kocha? tego, który zrodzi? go w wierze. Bez tej g??bokiej mi?o?ci bardzo trudno by?oby zrozumie? jego dzieje i nawrócenie, poniewa? to w?a?nie ta mi?o?? poprowadzi?a go do m?cze¨½stwa. Ta mi?o??, która rodzi si? z przyj?cia daru ca?kowicie bezinteresownego, który do nas nie nale?y i który uwalnia nas od wszelkiego zad?cia i pokus, by uwa?a? si? za jego w?a?cicieli lub wy??cznych interpretatorów. Nie wymy?lili?my Ko?cio?a, nie narodzi? si? wraz z nami i b?dzie szed? naprzód bez nas. Taka postawa, nie pozostawiaj?c nas w apatii, budzi niezg??bion? i niewyobra?aln? wdzi?czno??, która o?ywia wszystko. M?cze¨½stwo nie jest równoznaczne z ma?oduszno?ci? lub postaw? kogo?, kto nie kocha ?ycia i nie potrafi uzna? posiadanej warto?ci. Wr?cz przeciwnie, m?czennikiem jest ten, kto jest w stanie uciele?ni? i prze?o?y? to dzi?kczynienie na ?ycie.
Romero odczuwa? z Ko?cio?em, poniewa? przede wszystkim kocha? Ko?ció? jako matk?, która go zrodzi?a w wierze i poczu? si? jego cz?onkiem i cz??ci?.
2. Mi?o?? ze smakiem ludu
Ta mi?o??, przywi?zanie i wdzi?czno?? sk?oni?y go do przyj?cia z pasj?, ale tak?e z po?wi?ceniem i studium, ca?y wk?ad i odnow? Magisterium, jak? zaproponowa? Sobór Watyka¨½ski II. Tam znalaz? pewn? d?o¨½ w na?ladowaniu Chrystusa. Nie by? ideologiem ani cz?owiekiem ideologicznym. Jego dzia?anie zrodzi?o si? z zaznajomienia si? z dokumentami soborowymi. Dla Romero, o?wieconego t? perspektyw? ko?cieln? ?odczuwanie z Ko?cio?em¡± oznacza?o rozwa?anie go, jako ludu Bo?ego. Pan nie chcia? bowiem zbawi? ka?dego z nas w izolacji i oddzielnie, ale zechcia? utworzy? lud, który wyznawa?by Go w prawdzie i s?u?y?by Mu w ?wi?to?ci (por. Konst. dogmat. Lumen gentium, 9). Ca?y lud, który posiada, strze?e i celebruje ?namaszczenie od ?wi?tego¡± (por. tam?e, 12), a przed którym Romero stawa? w zas?uchaniu, by nie odrzuca? Jego natchnie¨½ (por. S. OSCAR ROMERO, Homilía, 16 julio 1978). W ten sposób ukazuje nam, ?e pasterz, by poszukiwa? i spotka? Pana musi nauczy? si? i s?ucha? rytmu serca swego ludu, odczu? ?wo¨½¡± m??czyzn i kobiet dnia dzisiejszego, a? po nas?czenie jego rado?ciami i nadziejami, smutkami i l?kami (por. Konst. duszp. Gaudium et spes, 1), i w ten sposób dog??bnie zrozumie? S?owo Bo?e (por. Konst. dogm. Dei Verbum, 13). S?uchanie ludu jemu powierzonego, a? po oddychanie i odkrycie przez niego woli Boga, który nas wzywa (por. Homilia podczas czuwania modlitewnego na placu ?w. Piotra, 4 pa?dziernika 2014 r. w. L¡¯ Osservatore Romano wyd. pl. n. 10 (366)/2014 s. 7). Bez dychotomii i fa?szywych antagonizmów, poniewa? tylko mi?o?? Boga mo?e zharmonizowa? wszystkie nasze mi?o?ci w tym samym poczuciu i spojrzeniu.
Krótko mówi?c, dla niego odczuwa? z Ko?cio?em, to uczestniczy? w chwale Ko?cio?a, która polega na niesieniu w swoim wn?trzu ca?ej kenozy Chrystusa. W Ko?ciele Chrystus ?yje po?ród nas i dlatego musi by? on pokorny i ubogi, poniewa? Ko?ció? wynios?y, Ko?ció? pe?en pychy, Ko?ció? samowystarczalny nie jest Ko?cio?em kenozy (por. S. OSCAR ROMERO, Homilía, 1 octubre 1978).
3. Niesienie w sobie kenozy Chrystusa
Jest to nie tylko chwa?a Ko?cio?a, ale tak?e powo?anie, zach?ta, aby by?a nasz? chwa?? osobist? i drog? ?wi?to?ci. Kenoza Chrystusa nie jest rzecz? z przesz?o?ci, ale aktualnym zapewnieniem, by odczuwa? i odkrywa? Jego obecno?? dzia?aj?c? w dziejach. Obecno??, której nie mo?emy i nie chcemy przemilcze?, poniewa? wiemy i do?wiadczyli?my, ?e tylko On jest ?Drog?, Prawd? i ?yciem¡±. Kenoza Chrystusa przypomina nam, ?e Bóg zbawia w historii, w ?yciu ka?dego cz?owieka, jest to równie? Jego historia i On wychodzi nam na spotkanie (por. S. OSCAR ROMERO, Homilía, 7 diciembre 1978). Bracia, wa?ne jest, aby?my nie bali si? dotkn?? i zbli?y? do ran naszego ludu, które s? równie? naszymi ranami, a trzeba to czyni? w stylu Pana. Pasterz nie mo?e by? daleko od cierpienia swego ludu. Co wi?cej, mo?emy powiedzie?, ?e serce pasterza jest mierzone jego zdolno?ci? do wzruszania si? w obliczu tylu istnie¨½ zranionych i zagro?onych. Czyni? to w stylu Pana oznacza pozwoli?, aby cierpienie to wp?yn??o i naznaczy?o nasze priorytety i nasze gusty, wykorzystanie czasu i pieni?dzy, a tak?e nasz sposób modlitwy, by móc nama?ci? wszystko i wszystkich pociech? przyja?ni z Jezusem Chrystusem we wspólnocie wiary, która zawiera?aby i otwiera?a coraz to nowe horyzonty, nadaj?ce ?yciu sens i nadziej? (por. adhort. ap. Evangelii gaudium, 49). Kenoza Chrystusa wymaga porzucenia wirtualno?ci istnienia i dyskursów, aby ws?ucha? si? w ha?as i ?piew realnych ludzi, którzy wzywaj? nas do tworzenia wi?zi. I pozwólcie mi to powiedzie?: sieci s?u?? do tworzenia kontaktów, ale nie korzeni, nie s? w stanie da? nam przynale?no?ci, sprawi?, aby?my poczuli si? cz??ci? tego samego ludu. Bez tego poczucia wszystkie nasze s?owa, zgromadzenia, spotkania, pisma b?d? znakiem takiej wiary, która nie potrafi?a towarzyszy? kenozie Pana, wiary, która pozosta?a w po?owie drogi.
Kenoza Chrystusa jest m?oda
Ten ?wiatowy Dzie¨½ M?odzie?y to wyj?tkowa okazja, aby wyj?? na spotkanie i przybli?y? si? jeszcze bardziej do rzeczywisto?ci naszej m?odzie?y, pe?nej nadziei i pragnie¨½, ale tak?e g??boko naznaczonej wieloma ranami. Wraz z ni? mo?emy odczyta? w nowy sposób nasz? epok? i rozpoznawa? znaki czasu, poniewa?, jak stwierdzili Ojcowie synodalni, ludzie m?odzi s? jednym z ?miejsc teologicznych¡±, w których Pan pozwala nam pozna? niektóre z Jego oczekiwa¨½ i wyzwa¨½ dla budowania jutra (por. SYNOD O M?ODZIE?Y, Dokument ko¨½cowy, 64). Wraz z nimi mo?emy lepiej zobaczy?, jak sprawi?, by Ewangelia by?a bardziej widoczna i wiarygodna w ?wiecie, w którym ?yjemy; s? jak termometr, ukazuj?cy gdzie jeste?my jako wspólnota i jako spo?ecze¨½stwo.
M?odzi nios? ze sob? trosk?, któr? musimy docenia?, szanowa?, której musimy towarzyszy?, a która jest dla nas bardzo korzystna, poniewa? nas porusza i przypomina nam, ?e pasterz nigdy nie przestaje by? uczniem i jest w drodze. Ten zdrowy niepokój wprawia nas w ruch i nas poprzedza. Przypomnieli o tym ojcowie synodalni, kiedy powiedzieli: ?M?odzie? pod pewnymi wzgl?dami mo?e wyprzedzi? pasterzy¡± (tam?e, 66). Musi nape?ni? nas rado?ci?, gdy stwierdzamy, ?e siew nie pad? w pró?ni?. Wiele z tych aspiracji i intuicji wzros?o w ?onie rodziny, podsycane przez jaka? babci? czy katechetk?, lub w parafii, w duszpasterstwie wychowawczym czy m?odzie?owym. S? to pragnienia, które rozwija?y si? w s?uchaniu Ewangelii oraz we wspólnotach o ?ywej i ?arliwej wierze, która znajduje gleb? do wzrastania. Jak nie dzi?kowa?, ?e mamy ludzi m?odych pragn?cych Ewangelii! To nas pobudza do wi?kszego zaanga?owania, aby pomóc im we wzrastaniu, oferuj?c im wi?cej lepszych przestrzeni, które wprowadz? ich w marzenie Boga. Ko?ció? z natury jest matk? i jako taka rodzi i powoduje dojrzewanie ?ycia, chroni?c je przed wszystkim, co zagra?a jego rozwojowi. Dojrzewanie w wolno?ci i do wolno?ci. Zach?cam was zatem do promowania programów i o?rodków wychowawczych, które umia?yby towarzyszy?, wspiera? i umacnia? odpowiedzialno?? waszej m?odzie?y. ?Wykradajcie¡± ich ulicy, zanim kultura ?mierci b?dzie ?sprzedawa? im dym¡± i magiczne rozwi?zania, op?ta i wykorzysta ich wyobra?ni?. I nie czy¨½cie tego z paternalizmem, patrz?c z góry, poniewa? nie tego chce od nas Pan, ale jako ojcowie, jako bracia wobec braci. M?odzi s? dla nas obliczem Chrystusa i nie mo?emy dotrze? do Chrystusa od góry do do?u, ale z do?u do góry (por. S. OSCAR ROMERO, Homilía, 2 septiembre 1979).
Niestety wielu ludzi m?odych uwiedziono rozwi?zaniami dora?nymi, które obci??aj? ?ycie. Ojcowie synodalni mówili nam: z powodu przymusu lub braku alternatyw s? g??boko zanurzeni w sytuacjach bardzo konfliktowych i bez szybkiego rozwi?zania: przemoc domowa, zabójstwa kobiet ¨C jak? plag? pod tym wzgl?dem prze?ywa nasz kontynent ¨C, gangi uzbrojone i przest?pcze, handel narkotykami, seksualne wykorzystywanie ma?oletnich i troch? starszych, itp. Z bólem zauwa?amy, ?e u podstaw wielu z tych sytuacji jest do?wiadczenie osierocenia, b?d?ce owocem kultury i spo?ecze¨½stwa, które ?si? rozpad?o¡±. Rodziny s? bardzo cz?sto rozbite przez system ekonomiczny, który nie stawia na pierwszym miejscu osób i dobra wspólnego, i który uczyni? swój ?raj¡± ze spekulacji, w którym mo?na si? stale ob?awia? oboj?tnie czyim kosztem. W ten sposób nasi m?odzi bez domu, bez rodziny, bez wspólnoty, bez przynale?no?ci, zostaj? pozostawieni na pastw? pierwszego oszusta.
Nie zapominajmy, ?e ?prawdziwy ból cz?owieka najpierw nale?y do Boga¡± (GEORGES BERNANOS, Pami?tnik wiejskiego proboszcza, Warszawa 1961, s. 86). Nie rozdzielajmy tego, co On chcia? zjednoczy? w swoim Synu.
Jutro wymaga poszanowania chwili obecnej, respektuj?c godno?? kultur waszych narodów i d???c do ich dowarto?ciowania. Tak?e i w tym przypadku w gr? wchodzi godno??: w poczuciu warto?ci w?asnej kultury. Wasi ludzie nie s? ?za?ciankiem¡± spo?ecze¨½stwa, ani niczego innego. Maj? bogat? histori?, któr? trzeba zaakceptowa?, doceni? i wspiera?. Na tych ziemiach zosta?y zasiane ziarna Królestwa. Mamy obowi?zek je rozpozna?, zatroszczy? si? o nie, aby nic z tego dobra, które zasadzi? Bóg, nie usch?o z powodu fa?szywych interesów, które wsz?dzie rozpowszechniaj? zepsucie i rozwijaj? si? wyzyskuj?c najubo?szych. Troska o korzenie, to dba?o?? o bogate dziedzictwo historyczne, kulturowe i duchowe, które ta ziemia potrafi?a wymiesza?. Anga?ujcie si? i podno?cie g?os przeciw pustynnieniu kulturowemu i duchowemu swoich narodów, które powoduje radykaln? n?dz? pozostawiaj?c bez tej istotnej ?yciowej odporno?ci, która podtrzymuje godno?? w chwilach najwi?kszych trudno?ci.
W swoim ostatnim li?cie pasterskim stwierdzacie: ?W ostatnim okresie nasz region zosta? dotkni?ty migracj? dokonuj?c? si? na nowy sposób, masow? i zorganizowan?, a to ewidentnie ukaza?o motywy powoduj?ce przymusow? migracj? i zagro?enia jakie ona poci?ga za sob? dla godno?ci osoby ludzkiej¡± (SEDAC, Mensaje al Pueblo de Dios y a todas las personas de buena voluntad, 30 noviembre 2018).
Wielu migrantów ma m?od? twarz, szukaj? wi?kszego dobra dla swoich rodzin, nie boj? si? ryzykowa? i pozostawi? wszystko, aby zapewni? minimum warunków gwarantuj?cych lepsz? przysz?o??. Nie wystarcza tutaj jedynie oskar?enie, ale musimy g?osi? konkretnie ?dobr? nowin?¡±. Ko?ció? poprzez swoj? powszechno?? mo?e zaoferowa? t? bratersk? i przyjazn? go?cin? w taki sposób, aby wspólnoty pochodzenia i wspólnoty przeznaczenia prowadzi?y dialog i przyczyni?y si? do przezwyci??enia l?ków i podejrze¨½ oraz umocni?y wi?zy, jakie migracje, w zbiorowej wyobra?ni mog? zerwa?. ?Przyjmowa?, chroni?, promowa? i integrowa?¡± - mog? by? czterema czasownikami, za pomoc? których Ko?ció? w tej sytuacji migracyjnej wyra?a swoje macierzy¨½stwo w dniu dzisiejszym historii (por. SYNOD O M?ODZIE?Y, Dokument ko¨½cowy, 147).
Wszystkie wysi?ki, jakie mo?ecie podj?? buduj?c mosty mi?dzy wspólnotami ko?cielnymi, parafialnymi, diecezjalnymi, a tak?e poprzez Konferencje Episkopatów, b?d? proroczym gestem Ko?cio?a, który w Chrystusie jest ?znakiem i narz?dziem wewn?trznego zjednoczenia z Bogiem i jedno?ci ca?ego rodzaju ludzkiego¡± (Konst. dogm, Lumen gentium, 1). W ten sposób zanika pokusa, by ograniczy? si? jedynie do oskar?enia i dokonuje si? g?oszenie nowego ?ycia, które daje nam Pan.
Pami?tajmy o napomnieniu ?w. Jana: ?Je?liby kto? posiada? maj?tno?? tego ?wiata i widzia?, ?e brat jego cierpi niedostatek, a zamkn?? przed nim swe serce, jak mo?e trwa? w nim mi?o?? Boga? Dzieci, nie mi?ujmy s?owem i j?zykiem, ale czynem i prawd?!¡±(1 J 3,17-18).
Wszystkie te sytuacje stawiaj? pytania, s? sytuacjami, które wzywaj? nas do nawrócenia, do solidarno?ci i do zdecydowanych dzia?a¨½ wychowawczych w naszych wspólnotach. Nie mo?emy pozosta? oboj?tni (por. SYNOD O M?ODZIE?Y, Dokument ko¨½cowy, 41-44). ?wiat odrzuca, - wiemy o tym i cierpimy z tego powodu. Kenoza Chrystusa nie odrzuca, my tego do?wiadczyli?my i nadal do?wiadczamy w naszym w?asnym ciele poprzez przebaczenie i nawrócenie. To napi?cie zmusza nas do ci?g?ego zadawania sobie pytania: po której stronie chcemy sta??
Kenoza Chrystusa ma charakter kap?a¨½ski
Dobrze znana jest przyja?¨½ arcybiskupa Romero z o. Rutilio Grande i wp?yw, jaki zamach na niego wywar? na arcybiskupie. By?o to wydarzenie, które na zawsze naznaczy?o jego serce cz?owieka, kap?ana i pasterza. Romero nie by? zarz?dc? zasobów ludzkich, nie kierowa? lud?mi ani organizacjami, czu? z mi?o?ci? ojca, przyjaciela i brata. Jest to miara do?? wznios?a, miara wobec której mo?emy zada? sobie pytanie: jak bardzo obchodzi mnie ?ycie moich ksi??y? Na ile pozwalam, by wp?ywa?o na mnie to, czym ?yj?, op?akiwanie ich cierpie¨½, ?wi?towanie i radowanie si? z powodu ich rado?ci? Ko?cielny funkcjonalizm i klerykalizm - tak niestety powszechny, stanowi?cy karykatur? i wypaczenie pos?ugi - zaczyna si? mierzy? tymi pytaniami. Nie jest to sprawa zmiany stylów, manier lub j?zyków, z pewno?ci? wszystkie te rzeczy s? wa?ne, ale przede wszystkim jest to kwestia oddzia?ywania i zdolno?ci do tego, aby nasze programy biskupie mia?y miejsce na przyjmowanie, towarzyszenie i wspieranie naszych ksi??y, aby mia?y ?realn? przestrze¨½¡±, by si? nimi zajmowa?. To nas czyni p?odnymi ojcami.
Zazwyczaj na nich w sposób szczególny spada odpowiedzialno?? za to, aby ten lud by? ludem Bo?ym. S? na pierwszej linii. Nios? na swoich barkach ci??ar dnia i spiekoty (por. Mt 20,12), s? nara?eni na szereg codziennych sytuacji, które mog? ich uczyni? bardziej bezbronnymi i dlatego te? potrzebuj? naszej blisko?ci, naszego zrozumienia i wsparcia, naszego ojcostwa. Skutek pracy duszpasterskiej, ewangelizacji w Ko?ciele i misji nie opiera si? na bogactwie i zasobach materialnych lub liczbie wydarze¨½ czy przeprowadzonych dzia?a¨½, ale na centralnym miejscu wspó?czucia: jedna ze wspania?ych cech, które jako Ko?ció? mo?emy oferowa? naszym braciom. Kenoza Chrystusa jest najpe?niejszym wyrazem wspó?czucia Ojca. Ko?ció? Chrystusowy jest Ko?cio?em wspó?czucia, a to zaczyna si? w domu. Zawsze dobrze jest zada? sobie pytanie, jako pasterze: jak bardzo obchodzi mnie ?ycie moich kap?anów? Czy potrafi? by? ojcem, czy te? pocieszam si? tym, ?e jestem zwyk?ym wykonawc?? Czy pozwalam si? niepokoi?? Pami?tam s?owa Benedykta XVI na pocz?tku jego pontyfikatu, gdy mówi? do swoich rodaków: ?Chrystus nie obieca? nam wygodnego ?ycia. Kto szuka wygód, u Niego ich nie znajdzie, bo pomyli? adres. On ukazuje nam jednak drog? do rzeczy wielkich, do dobra, do prawdziwego ludzkiego ?ycia¡± (BENEDYKT XVI, Przemówienie do pielgrzymów niemieckich, 25 kwietnia 2005 r., w: L¡¯Osservatore Romano, wyd. pl. n. 6(274)/2005, s.14 ).
Wiemy, ?e nasza praca, podczas wizytacji i spotka¨½, które prowadzimy - szczególnie w parafiach - ma wymiar i sk?adnik administracyjny, który trzeba rozwija?. Trzeba si? upewni?, ?e jest to wykonane, ale to nie jest i nie b?dzie równoznaczne z tym, ?e musimy wykorzystywa? ograniczony czas na zadania administracyjne. Podczas wizytacji rzecz? fundamentaln?, której nie mo?emy zleca? innym, jest wys?uchiwanie. Istnieje wiele rzeczy, jakie czynimy ka?dego dnia, a które powinni?my powierzy? innym. Tym, czego nie mo?emy natomiast zleci? komu? innemu, jest umiej?tno?? s?uchania, umiej?tno?? ?ledzenia zdrowia i ?ycia naszych kap?anów. Nie mo?emy delegowa? innym drzwi otwartych dla nich. Otwartych drzwi, które stwarzaj? warunki umo?liwiaj?ce bardziej zaufanie ni? strach, szczero?? bardziej ni? ob?ud?, otwart? i pe?n? szacunku wymian? zda¨½, ni? monolog dyscyplinuj?cy.
Pami?tam te s?owa Rosminiego: ?Rzecz jasna, ?e tylko wielcy ludzie mog? kszta?towa? innych wspania?ych ludzi [...]. W pierwszych wiekach dom biskupa stanowi? seminarium ksi??y i diakonów. Obecno?? i ?wi?te ?ycie ich biskupa by?o ?arliw? lekcj?, sta??, wznios??, gdzie uczono si? teorii w jego m?drych s?owach wraz z praktyk? w jego nieustannych zaj?ciach duszpasterskich. I tak obok m?odych Aleksandrów mo?na by?o wówczas widzie?, jak dorastali m?odzi Atanazy¡± (ANTONIO ROSMINI, Delle cinque piaghe della santa Chiesa, Brescia 1966, 40).
Wa?ne, aby kap?an znalaz? ojca, pasterza w którym móg?by ?si? przejrze?¡±, a nie administratora, który chce ?przejrze? szeregi na odprawie¡±. Istotne jest, aby ze wszystkimi rzeczami, w których si? ró?nimy, a tak?e, w których si? nie zgadzamy, czy nawet dyskusjami, które mog? istnie? (i jest normalne i oczekiwane, ?e b?d?), ksi??a dostrzegali w biskupie cz?owieka zdolnego, by si? dla nich po?wi?ci? i narazi?, zach?ca? ich do pój?cia naprzód i wyci?gn?? do nich r?k?, gdy ugrz?zn?. Cz?owieka rozeznania, który potrafi ukierunkowa? i znajdowa? konkretne i mo?liwe do przej?cia drogi na ró?nych rozdro?ach ka?dej historii osobistej.
S?owo autorytet pochodzi etymologicznie z ?aci¨½skiego korzenia augere, co oznacza powi?kszenie, promowanie, post?p. W?adza pasterza polega przede wszystkim na pomaganiu w rozwoju, w promowaniu swoich kap?anów, a nie w promowaniu samego siebie - to w?a?nie czyni samotnik. Rado?? ojca/pasterza polega na dostrzeganiu, ?e jego dzieci doros?y i by?y p?odne. Bracia, niech to b?dzie nasz autorytet i znak naszej p?odno?ci.
Kenoza Chrystusa jest uboga
Bracia, odczuwanie z Ko?cio?em, to odczuwanie z wiernym ludem, z ludem Bo?ym, który cierpi i ?ywi nadziej?. To ?wiadomo??, ?e nasza to?samo?? szafarza rodzi si? i pojmuje w ?wietle tej wyj?tkowej i konstytutywnej przynale?no?ci naszej istoty. W zwi?zku z tym chcia?bym przypomnie? to, co ?wi?ty Ignacy napisa? do nas jezuitów: ?ubóstwo jest matk? i murem¡±, rodzi i wspiera. Matk?, poniewa? wzywa nas do p?odno?ci, do generatywno?ci, do zdolno?ci daru z siebie, która by?aby niemo?liwa w sercu sk?pym lub d???cym do gromadzenia. A murem, poniewa? chroni nas przed jedn? z najbardziej subtelnych pokus, jakiej my, osoby konsekrowane, musimy stawi? czo?o, ?wiatowo?ci duchowej: przyobleczenie warto?ciami religijnymi i ?pobo?nymi¡± ??dzy w?adzy i znaczenia, pró?no?ci i pychy, a nawet arogancji. Mur i matka, które pomagaj? nam by? Ko?cio?em, który jest coraz bardziej wolny, poniewa? jest skoncentrowany na kenozie swego Pana. Ko?ció?, który nie chce, by jego si?a tkwi?a - jak powiedzia? arcybiskup Romero - w poparciu mo?nych lub polityki, ale który szlachetnie uwolni?by si?, aby i?? podtrzymywany jedynie ramionami Ukrzy?owanego, b?d?cego jego prawdziw? si??. A to przek?ada si? na konkretne i oczywiste znaki. To stawia nam pytania i pobudza do rachunku sumienia odno?nie do naszych decyzji i priorytetów w wykorzystaniu zasobów, wp?ywów i stanowisk. Ubóstwo jest matk? i murem, poniewa? strze?e naszych serc, aby nie popad?y w ust?pstwa i kompromisy, które os?abiaj? wolno?? i parezj?, do których wzywa nas Pan.
Bracia, zanim zako¨½czymy, sta¨½my pod p?aszczem Dziewicy, pomódlmy si? razem, aby strzeg?a naszych serc pasterzy i pomaga?a nam lepiej s?u?y? cia?u jej Syna, pielgrzymuj?cemu ?wi?temu wiernemu ludowi Bo?emu, który ?yje i modli si? tutaj, w Ameryce ?rodkowej.
Niech Jezus was b?ogos?awi, a Dziewica Maryja was strze?e. I prosz? was, nie zapominajcie za mnie si? modli?.
Dzi?kujemy, ?e przeczyta?a?/e? ten artyku?. Je?li chcesz by? na bie??co zapraszamy do zapisania si? na newsletter klikaj?c tutaj.